Jaką maskę nosisz i co za nią ukrywasz?
Jaką maskę nosisz i co za nią ukrywasz?
Ewelina-mistrzyni fasady i zimnych partnerów
Lat 40. Prowadzi biuro rachunkowe w średnim mieście. Rozwiedziona, wychowuje nastoletnią córkę. Ojciec córki za granicą.
Cudna, rzeczowa, kobieca, pełna wdzięku, inteligenta, uśmiechnięta.
Cud, po prostu. Taki rys.
Tym razem spotkanie, sesja indywidualna.
Wchodzi i myślę sobie, a po co ona u mnie?
Nie uwierzyłam. Tak śliczna, mądra, wdzięczna, naprawdę, aż miło było przebywać, a sama.
I ten sam wzorzec.
Mężczyźni egocentryczni, skupieni na sobie, nie widzący jej. Jakby nieobecni. Niezdecydowani, zdystansowani.
Ona ciepła, oni bez uczuć.
Co raz taka sprawa.
Miała już dosyć. Co mnie nie dziwi.
Patrzę sobie na nią. Pyta mnie, dlaczego tak jest?
I widzę mur. Przed nią stoi mur.
Fasada.
Mama gardziła tatą. Tata odszedł. Ale ona nie chce z nim kontaktu.
Poczułam, jakby stawiała się wyżej ponad rodziców.
Tak było. Była większa, mimo filigranowej budowy.
To wyszło w ustawieniu. Ona duża.
No to ćwiczenia w byciu najpierw dzieckiem, szacunku do rodziców. Uginaniu karku.
Akurat znam to dobrze, bardzo dobrze, bo sama tak uginać kark miałam, żeby się wyprostować. 🙂
Poszło z płaczem, wściekiem, fasady runęły.
Mówi mi, że wchodzi w relacje z pozycji bystrości i intelektu.
Fasada, przed zranieniem.
Pokazuje intelekt, siłę, samodzielność.
Nie prosi o pomoc, sama pomaga, ogarnia, w ciąży to nawet kafelki nosiła w pudłach, a jak.
Tak fasada. Taka wielkość. Takie ukryte. Zaskoczenie pełne.
ZADANIE DOMOWE, JAKIE DOSTAŁA.
Po tych płaczach, strzałach i wglądach.
Mówię jej.
ZADANIE PRAKTYCZNE.
CODZIENNIE PROŚ MĘŻCZYZN O POMOC. DROBNĄ.
Żeby sąsiad pomógł Ci zaparkować auto.
Albo poczekaj w drzwiach, aż Ci mężczyzna otworzy.
Albo na stacji benzynowej poproś, aby Ci ktoś nalał płyn do spryskiwacza, a Pana z obsługi poproś, żeby w automacie do kawy nacisnął Ci odpowiedni guzik.
Poproś o poradę w sprawie oleju do samochodu i żeby ktoś Ci pomógł dolać ten olej.
I w tym duchu.
Ale ja to wiem i sama potrafię, obrusza się ona.
Nie szkodzi. To są ćwiczenia praktyczne w ramach, przypominam J, sowicie opłaconej sesji. J)
Za 2 tygodnie zadzwoń, jakie efekty.
A, i rób tą MEDYTACJĘ PRZESTRZENI ŁONA. Codziennie 3 razy.
Zadzwoniła.
Inny głos, inna energią.
Ojej, oni chętnie to robią i jeszcze chcą mi pomagać.
Co Ty powiesz?
Wiem już, dlaczego tak jest. Czują się potrzebni, ja się nie wywyższam, a ta medytacja…, a cuuda działa.
I Tato się odezwał. Spotykam się z nim za tydzień.
Powodzenia na nowej drodze życia. 🙂